sobota, 27 listopada 2010

demo wersja

Ciągnąc ostatni wątek zadam pytanie czy demokracja faktycznie jest taka dobra (lub taka zła) jak się o niej mówi.

O tym że żarna propagandy mielą na miazgę bez ustanku nasze mózgi nikogo nie muszę chyba przekonywać. Gdziekolwiek by nie splunąć tam manifesty i peany na cześć tegoż systemu. Parafrazując słowa poety: kopnij kosz na śmieci a wysypią się z niego demokraci. O co tym wszystkim ludziom chodzi?


Demokracja jako taka nie istnieje obecnie nigdzie na świecie - to fakt niezaprzeczalny. Niezawodną metodą Goebbelsa przeszczepiono nam zupełnie nową definicję nienowego słowa. Trwający ustrój ma tę właściwość, że działa jak integra. Dzięki rozmaitym uprawomocniaczom absorbuje wszystko, co nanosi się na jego powierzchnię, tworząc coraz grubszy pancerzyk. Pod błyszczącą i mieniącą się jak tęcza pokrywą białe robale żrą, srają i rozmnażają się beztrosko. Wiele pojęć ugrzęzło wlaśnie gdzieś pomiędzy warstwą robaczego gnoju a naszym ziemskim wymiarem. Bezpośrednie tłumaczenie słowa zostawiam absolwentom podstawówek trybu 8-mio letniego (za nowy tryb ręczyć nie mogę). Ma ono wiele zaskakujących synonimów takich jak: ład naturalny, wolny rynek "i/lub" anarchokapitalizm. Nowej i lepszej wykładni dostarczyła rządowa rezolucja obfitująca, jak to zwykle, w "ale", "lub" oraz "i".


Wierzyć językoznawcom czy kartelowi ulepszycieli wszystkiego z o.o.?


Humoongus

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz